570 302 951

info@szkola-forte.com

Gdy miałem 7 lat

Mając 7 lat zacząłem przygodę z akordeonem, czyli idę z nim przez życie już ponad 25 lat. 

W międzyczasie udało mi się także przywitać z pianinem, i to te dwa instrumenty towarzyszą mi od najmłodszych lat. Zaczęło się przypadkowo, a może nieprzypadkowo, w pewnym katowickim przedszkolu, obok którego siedzibę miała podstawowa szkoła muzyczna. Prowadzono do niej nabór. W przedszkolu miałem okazję wziąć udział w przesłuchaniach, następnie skierowano mnie na egzaminy wstępne do szkoły muzycznej. Zostałem przyjęty i nie protestowałem. Gdy zapytano mnie, na jakim instrumencie chcę grać, odpowiedziałem:

AKORDEON

Nie dlatego, że rzeczywiście chciałem. Po prostu to był pierwszy instrument, który przyszedł mi do głowy. W pamięci miałem widok dziadka i wujka z akordeonem w rękach. Z akordeonem i pianinem przeszedłem przez wszystkie szczeble edukacji: muzyczna szkoła podstawowa, muzyczne gimnazjum, muzyczne liceum. Nauka przychodziła mi łatwo. W chwilach zniechęcenia wspierali mnie rodzice. Mnie czasami było szkoda czasu na muzykę. Wolałem pokopać z kolegami w piłkę na podwórku. Czasami, gdy przychodziło do ćwiczeń na instrumencie, odczuwałem żal, że piłka leży w bezruchu. W tamtym czasie sport był moją największą pasją…

Zaufałem muzyce

Po maturze wybrałem się na egzaminy wstępne na Akademię Muzyczną. Chciałem mieć alternatywę na wypadek, gdybym nie dostał się na upragniony AWF. Telefon z informacją o przyjęciu na studia muzyczne odebrałem zanim jeszcze przystąpiłem do egzaminów sportowych. 

Zdałem się na los.

Chwyciłem akordeon i szedłem z nim przez kolejne lata nauki, aż zostałem absolwentem Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach.

Jedyne, co potrafiłem wtedy robić to grać. 

Grać i uczyć grać. 

Znów zaufałem muzyce i w 2014 roku założyłem Forte Szkołę Muzyczną. Wówczas była to wyłącznie mobilna szkoła, tzn. nauka odbywała się w domu ucznia.

Grać ulubione melodie

Pierwsze osoby zacząłem uczyć metodami, które sam poznałem podczas swojej szkolnej edukacji. Realizowaliśmy program, poznawaliśmy gamy, nuty itp. Niestety wiele z tych osób szybko rezygnowało. Zachodziłem w głowę, dlaczego tak się dzieje? Zadawałem sobie coraz więcej pytań, aż doszedłem do kluczowego – w jakim celu zapisali się na zajęcia? 

Odpowiedź, jak i pytanie, była banalnie prosta – 

chcą grać ulubione melodie. 

Chcą grać piosenki, a niekoniecznie znać teorię muzyki czy skupiać się na często monotonnym wygrywaniu gam i wszelakich ćwiczeń. Chcą zagrać kolędę na wigilii, „Sto lat” na urodzinach żony, „Autobiografię” przy ognisku lub „Piratów z Karaibów” na apelu w szkole. 

Chcą grać, i to jak najszybciej.

Jeśli chcesz, nauczę też Ciebie

Zmieniłem metody i zacząłem szukać nowych rozwiązań pedagogicznych. I tak, po kilku pierwszych lekcjach uczniowie mogli już usłyszeć swoje znane melodie, które powstawały pod ich palcami. Kończyła się lekcja i umawialiśmy się na kolejną. Na początku uczyłem sam, z czasem poznałem nauczycieli, nie tylko instrumentów klawiszowych, którzy mając podobną wizję nauczania, chcieli tworzyć ze mną zespół. 

Kolejne wyzwanie znów przyszło niespodziewanie. Pewnego dnia odebrałem telefon z prośbą o lekcje dla chłopca ze spektrum autyzmu. Spróbowałem. Aktualnie uczę dzieci i młodzież niewidomą, ze spektrum autyzmu, z zespołem Downa, z zespołem Aspergera.                                                                         

Przez te kilka lat istnienia Szkoły Forte spełniliśmy marzenia wielu osób – dzieci, młodzieży, dorosłych, także seniorów. Chciałbym, aby kiedyś każdy z nich opowiedział swoją historię. Historię o tym, jak muzyka zmieniła ich życie, jak zmieniła ich samych.

Ja dzięki muzyce czuję się spełnionym człowiekiem. 

Nadal uczę. Uważam, że chyba to najlepiej mi w życiu wychodzi.

Damian Bojar

Muzyk sesyjny, członek zespołu Larmodzieje, duetu Skrzypki&Klawisze, akompaniator zespołów ludowych, założyciel Szkoły Muzycznej Forte, a przede wszystkim nauczyciel gry na instrumentach klawiszowych.

Ps. Akademię Wychowania Fizycznego i tak udało mi się ukończyć i zdobyć na niej tytuł magisterski. Tak więc moja recepta na życie to: muzyka, sport  i ukochana żona (edit: i syn Leoś, edit nr 2: oraz syn Alek), która namówiła mnie do spisania tej historii.

created by dobre.studio kreatywne